czwartek, 28 lutego 2013

Środa Śląska

Środa Śląska w połowie XVIII wieku.
Rys. Friedrich Bernhard Werner.
 
Środa Śląska – miasto w woj. dolnośląskim, w powiecie średzkim, którego jest siedzibą, siedziba gminy miejsko-wiejskiej Środa Śląska. W latach 1975-1998 miasto administracyjnie należało do woj. wrocławskiego. Według danych z 30.06.12 r. miasto liczyło 9.239 mieszkańców. Przez Środę przepływa rzeka Średzka Woda, dopływ Odry.


środa, 27 lutego 2013

Bitwa pod Legnicą wedłg Jana Długosza cz. III.

Tryptyk św. Jadwigi z kościoła Bernardynów we Wrocławiu,
kwatera Bitwa pod Legnicą. Warszawa, Muzeum Narodowe.


Książę Henryk stacza niezwłocznie bitwę z Tatarami. Kiedy tam już nieomal odnosił zwycięstwo, jego wojsko osłabione czarami Tatarów ulega takie zagładzie, że nawet sam książę Henryk nie mógł się ocalić.

Tatarzy przeto poznali księcia Henryka po odznakach i szybko go dopędzili. Z trzema rycerzami, bo czwarty Jan Iwanowie oderwał się od nich, został osaczony [przez Tatarów]. Walczył z nimi jakiś czas, wspierany jedynie przez swoich trzech rycerzy. I choć Jan Iwanowie, przedarłszy się przez szyki bojowe wrogów, przyprowadził księciu świeżego konia, otrzymanego od książęcego pokojowca Rościsława, a książę Henryk wsiadłszy na niego, podążając za Janem Iwanowicem, który mu torował drogę wśród wrogów, usiłował wymknąć się, to jednak, gdy Jan Iwanowie raniony w czasie tej ucieczki, mimo wszystko uszedł, książę Henryk stracił możliwość ucieczki i wymknięcia się i po raz trzeci otoczyli go Tatarzy. Pozbawiony więc wszelkiej nadziei, by mógł ujść, ciągle na nowo z ogromną odwagą walczy z Tatarami, raz z lewej, raz z prawej strony. Ale kiedy podniósłszy prawą rękę chciał ugodzić Tatara, który mu zagrodził drogę, drugi Tatar przebił go dzidą pod pachą. [Książę] zwiesiwszy ramię, zsunął się z konia ugodzony śmiertelnie. Tatarzy wśród głośnych okrzyków i chaotycznej, nieprawdopodobnej wrzawy ujmują go i wyciągnąwszy go poza teren walki na odległość dwóch miotów z kuszy, mieczem obcinają głowę, a zerwawszy wszystkie odznaki, pozostawiają nagie ciało. Wielka też liczba panów i szlachty polskiej poniosła w tej bitwie chwalebną, męczeńską śmierć za wiarę i w obronie religii chrześcijańskiej. Wśród nich sławniejsi i znakomitsi, jak to wyżej wspomnieliśmy, byli: brat wojewody krakowskiego Włodzimierza Sulisław, wojewoda głogowski Klemens, Konrad Konradowie, Stefan z Wierzbnej i jego syn Andrzej, syn Andrzeja z Pełcznicy Klemens, Tomasz Piotrkowie i Piotr Kusza. Świątobliwa Jadwiga przebywająca w Krośnie, dowiedziawszy się za sprawą Ducha Św. o całej tej klęsce i śmierci syna w godzinie, w której się zdarzyła, opowiedziała o tym mniszce Adelajdzie. Jan Iwanowic, ścigany przez dziewięciu Tatarów, gdy w ucieczce zdołał połączyć się z dwoma swymi giermkami i rycerzem Lucmanem76, mającym również dwu ludzi ze służby, mimo 12 ran, które mu zadano, natarł na swych prześladowców, [owych] dziewięciu Tatarów, gdy zatrzymali się dla wytchnienia w pewnej wsi oddalonej o milę od pola bitwy, i ośmiu z nich położył trupem, a dziewiątego zachował jako jeńca. Później zaś wstąpił do klasztoru dominikanów, [gdzie] żył pobożnie i bogobojnie za to, że go Pan Niebios obronił w tak wielkim niebezpieczeństwie. Książę zaś opolski Mieczysław, uszedłszy z kilkoma [rycerzami], uciekł do zamku w Legnicy. Nie zasłużył, by mu wraz z tylu rycerzami przypadły palmy męczeństwa za wiarę Chrystusową.

wtorek, 26 lutego 2013

Bitwa pod Legnicą wg. Jana Długosza cz. II.

Bitwa pod Legnicą. Miniatura z 2 połowy XV wieku.

Książę Henryk stacza niezwłocznie bitwę z Tatarami. Kiedy tam już nieomal odnosił zwycięstwo, jego wojsko osłabione czarami Tatarów ulega takie zagładzie, że nawet sam książę Henryk nie mógł się ocalić.


Nie przerażony jednak zupełnie ucieczką Mieczysława i ludzi z jego oddziału, prowadzi do walki swój czwarty szyk, złożony z najlepszych i najdzielniejszych wojowników. Trzy oddziały tatarskie, pokonane i rozbite przez dwa poprzednio [wspomniane] hufce polskie, jak może, najmocniej gromi, kładzie trupem i zmusza do ucieczki. Ale nadchodzi następnie czwarty, większy od wszystkich trzech, oddział Tatarów, w którym był chan Baty. Wznawia walkę, przynosi pomoc zagrożonym, i rozproszonym Tatarom i straszliwym atakiem naciera na Polaków. Ale ponieważ Polacy nie ustępowali i usiłowali kusić się o zwycięstwo, przez jakiś czas trwała zażarta walka między obydwoma wojskami. Kiedy w niej padła znaczna część znakomitych Tatarów, mało brakowało, żeby Polacy osiągnęli pełne zwycięstwo. Tatarzy bowiem, kiedy przerzedziły się ich szeregi, zaczęli już myśleć o ucieczce. Była w wojsku tatarskim wśród innych chorągwi jedna olbrzymia, na której widniał wymalowany taki znak: X. Na szczycie zaś drzewca tej chorągwi była podobizna wstrętnej, czarnej głowy z podbródkiem okrytym zarostem. Kiedy Tatarzy cofnęli się o jedno staje i skłaniali się do ucieczki, chorąży tego sztandaru zaczął, jak mógł najsilniej, potrząsać głową, która sterczała wysoko na drzewcu. Buchnęła z niej natychmiast i rozeszła się nad całym wojskiem polskim para, dym i mgła o tak cuchnącym odorze, że z powodu okropnego i nieznośnego smrodu walczący Polacy niemal omdleni i ledwie żywi osłabli i stali się niezdolni do walki. Wiadomo, że Tatarzy od początku swego istnienia aż do chwili obecnej stosowali zawsze w wojnach i poza nimi sztukę i umiejętność przepowiadania, wróżenia, wieszczenia i czarowania i że stosowali ją także w walce prowadzonej wówczas z Polakami. I nie ma wśród barbarzyńskich narodów drugiego, który by więcej wierzył w swoje wróżby, wieszczenia i czary, gdy trzeba podjąć jakieś działanie. Przeto wojsko tatarskie, zdając sobie sprawę, że zwycięskich już niemal Polaków pod wpływem mgły, dymu i smrodu ogarnął wielki strach i jakby jakieś zwątpienie, podniósłszy straszny krzyk, zwraca się przeciw Polakom, a rozbiwszy ich szeregi, które dotąd były zwarte, wśród ogromnej rzezi, w której chwalebnie poległ syn margrabiego Moraw Dypolda, książę Bolesław, zwany Szepiołka. z wieloma innymi znakomitymi rycerzami, a mistrz krzyżacki z Prus Poppo wraz ze swoimi doznał wielkiej klęski63, zmusza pozostały oddział Polaków do ucieczki. Ale walczącego bardzo dzielnie księcia Henryka nie opuściło jeszcze wojsko. Kiedy jednak reszta Polaków rozproszyła się w ucieczce, Tatarzy tak kołem otoczyli księcia, że był atakowany z przodu i z tyłu. Nie poniechał jednak z tego powodu walki, ale zabijając napotkanych na drodze Tatarów, usiłował przedrzeć się przez ich tłum. Mała garstka łatwo jednak uległa przemocy i doznała zniszczenia przez przeważające siły [nieprzyjaciół]. Już koło Henryka było jedynie czterech rycerzy: brat zabitego pod Chmielnikiem wojewody krakowskiego Włodzimierza Sulisław, wojewoda głogowski Klemens, Konrad Konradowie i Jan Iwanowic. I kiedy inni są zajęci walką, ci czterej z największym trudem i wysiłkiem, jak mogą, wyprowadzają księcia Henryka z walczących szeregów, by uniknął niebezpieczeństwa śmierci. Przedarłszy się przez szeregi wrogów, chcąc zachować cało księcia, szykują się do ucieczki, by dzięki ocaleniu księcia klęska była mniej bolesna i mniej haniebna. Powiódłby się był może ich plan, ale koń księcia wielokrotnie raniony, przystawał.

Wrocławskie wojska miejskie 1741 r.

Muszkieter wrocławskiej piechoty miejskiej w 1741 r. 
Z prawej strony muszkieterowie Straży Obywatelskiej. 
Rys. R. Knötel

Sudeckie widoki Ferdynanda Koski (cz. II).

Wodospad Wilczki w Międzygórzu (1 połowa XIX wieku).
Rys. F. Koska.

Duszniki Zdrój w 1 połowie XIX wieku.
Rys. F. Koska.

Gospodarstwo w Dusznikach Zdroju (1 połowa XIX wieku).
Rys. F. Koska.

Dolina Strążyska k. Dusznik Zdroju. Widok huty (1 połowa XIX wieku).
Rys. F. Koska.

Sudeckie widoki Ferdynanda Koski (cz. I).

Lądek Zdrój - park zdrojowy w 1 połowie XIX wieku.
Rys. F. Koska.

Lądek Zdrój - leśna świątynia (obecnie kawiarnia "Sielanka") 
w 1 połowie XIX wieku. 
Rys. F. Koska.

Kudowa Zdrój - aleja zdrojowa w 1 połowie XIX wieku.
Rys. F. Koska.

Widok Szczelińca Wielkiego z Karłowa (1 połowa XIX wieku). 
Rys. F. Koska.

poniedziałek, 25 lutego 2013

Bolesław III Hojny

XIX wieczna rekonstrukcja tumby Bolesława w Lubiążu 
(obecnie w Muzeum Narodowym we Wrocławiu)


Bolesław (Bolko) III Rozrzutny (Hojny) (ur. 23 marca 1291, zm. 21 kwietnia 1352) – był najstarszym synem i szóstym pod względem starszeństwa dzieckiem księcia wrocławskiego i legnickiego Henryka V Brzuchatego i księżniczki wielkopolskiej Elżbiety. Panował na Legnicy, Brzegu i Wrocławiu w latach 1296-1311 (samodzielne rządy od 1306, formalnie razem z młodszymi braćmi), 1306-1307 w Kaliszu, 1308-1311 w Opawie, od 1311 książę brzeski, 1312-1342 legnicki, 1323-1338 w Namysłowie, od 1329 dziedziczny lennik czeski.

 Pieczęć Bolesława III z 1337 r.


sobota, 23 lutego 2013

Bitwa pod Legnicą wg. Jana Długosza cz. I.

Pieczęć Henryka Pobożnego.


Książę Henryk stacza niezwłocznie bitwę z Tatarami. Kiedy tam już nieomal odnosił zwycięstwo, jego wojsko osłabione czarami Tatarów ulega takie zagładzie, że nawet sam książę Henryk nie mógł się ocalić.

Kiedy książę Henryk wychodził ze swoimi oddziałami z miasta Legnicy, by podjąć wojnę z Tatarami, ze szczytu kościoła NMPanny, w którym poprzedniego dnia złożono ofiary Boskiemu Majestatowi dla zapewnienia bezpieczeństwa jemu i jego wojsku, zsunął się kamień i spadł koło głowy jadącego w swej wspaniałej zbroi księcia i omal nie rozbił mu głowy . Ten wypadek uznali wszyscy za ostrzeżenie z nieba, albo — jak było rzeczywiście — za złą wróżbę. Wskazywał on niezawodnie na niebezpieczeństwo, na które w starciu, w mającej nastąpić walce, miał się narazić książę Henryk i jego wojsko. Minąwszy przedmieścia Legnicy, na równinach i polach, które opływa dokoła rzeka Nysa, [Henryk] ustawia wojsko i dzieli je na cztery oddziały. Pierwszy oddział stanowili krzyżowcy i mówiący różnymi językami ochotnicy zebrani spośród różnych narodowości. Dla ich uzupełnienia, żeby szyki były bardziej zwarte, ponieważ nie wystarczali obcy żołnierze, dołączono kopaczy złota z miasta Złota Góra (tam bowiem znajdowały się kopalnie złota). Dowodził nim [sc. oddziałem] syn margrabiego Moraw, Bolesław. Drugi [oddział stanowili] rycerze krakowscy i wielkopolscy, którymi dowodził brat nieżyjącego wojewody krakowskiego Włodzimierza, Sulisław. Trzeci [oddział tworzyli] rycerze z Opola. Przewodził im książę opolski, Mieczysław. Czwarty [stanowił] Poppo z Osterny, wielki mistrz Prus z braćmi i swoim rycerstwem. Piątym dowodził sam książę Henryk. Byli w nim śląscy i wrocławscy giermkowie, lepsi i znaczniejsi rycerze z Wielkopolski i Śląska oraz niewielka liczba innych najętych za żołdem. Tyleż było oddziałów tatarskich, lecz znacznie górujących liczebnością, doborem i doświadczeniem bojowym wojowników. A każdy z tych oddziałów sam, osobno wzięty, przewyższał wszystkie zastępy Polaków. Kiedy więc 9 kwietnia, czyli w poniedziałek po oktawie Wielkiejnocy, oba wojska spotkały się na polu, które [zwano] Dobrym Polem, czy to od żyznej ziemi, czy też dlatego że rozciągało się szeroko na wszystkie strony, pierwsze wszczęło walkę wojsko złożone z krzyżowców, ochotników i kopaczy złota (uzyskało bowiem ten zaszczyt, o który gorliwie zabiegano, za zezwoleniem księcia Henryka). Obie strony zwarły się w ostrym natarciu. Krzyżowcy i obcy rycerze rozbili kopiami pierwsze szeregi Tatarów i posuwali się naprzód. Ale kiedy zaczęto walczyć wręcz na miecze, łucznicy tatarscy tak otoczyli ze wszech stron oddział krzyżowców i cudzoziemskich rycerzy, że inne oddziały polskie nie mogły mu przyjść z pomocą bez narażenia się na niebezpieczeństwo. Zachwiał się i wreszcie legł pod gradem strzał, podobnie jak delikatne kłosy zbite gradem (bo wielu w nim było nieosłoniętych i nieopancerzonych). A kiedy padli tam syn Dypolda, margrabiego Moraw, Bolesław, i inni rycerze z pierwszych szeregów, pozostali, których również przerzedziły strzały tatarskie, cofnęli się do oddziałów polskich. Następnie dwa oddziały polskie pod wodzą rycerza Sulisława oraz księcia opolskiego Mieczysława podejmują walkę, którą byłyby stoczyły szczęśliwie i wytrwale z trzema oddziałami Tatarów podstawiających zdrowych żołnierzy w miejsce rannych i byłyby zadały Tatarom dotkliwą klęskę, ponieważ były zabezpieczone od strzał tatarskich przez osłaniających je polskich kuszników. Szyki tatarskie najpierw musiały się cofnąć, a wkrótce, kiedy Polacy natarli silniej na przerażonych — uciekać. Tymczasem ktoś z oddziałów tatarskich, nie wiadomo, czy ruskiego czy tatarskiego pochodzenia, biegając bardzo szybko tu i tam, między jednym a drugim wojskiem krzyczał okropnie, zwracając do obu wojsk sprzeczne ze sobą słowa zachęty. Wołał bowiem po polsku: „Biegajcie, biegajcie", to znaczy: „Uciekajcie, uciekajcie", wprawiając Polaków w przerażenie, po tatarsku zaś zachęcał Tatarów do walki i wytrwania. Na to wołanie książę opolski Mieczysław, przekonany, że to nie krzyk wroga, ale swojego i przyjaciela, którym powoduje współczucie, a nie podstęp, zaniechawszy walki, uciekł i pociągnął do ucieczki wielką liczbę żołnierzy, zwłaszcza tych, którzy mu podlegali w trzecim oddziale. Kiedy książę Henryk zobaczył to na własne oczy i gdy mu o tym donieśli inni, zaczął wzdychać i lamentować, mówiąc: „Górze się nam stało", to znaczy: spadło na nas wielkie nieszczęście.

Wrocław wg. Laboschina

Wejście do Piwnicy Świdnickiej (1897 r.). 
Rys. S. Laboschin.

Kościół Św. Krzysztofa (1897 r.). 
Rys. S. Laboschin.

Ulica Białoskórnicza (1897 r.). 
Rys. S. Laboschin.

Zaułek Ruski (1897 r.). 
Rys. S. Laboschin.

Przemko Ścinawski

Rysunek płyty nagrobnej księcia Przemysława Ścinawskiego. Wokół postaci napis: "Wszystko, co Bóg i natura dały Polakom najlepszego, najwznioślejszego, było udziałem księcia Przemka ("Que dedit in donis Deus et natura Polonis * Summis aut pronis * Ducis erant Premeconis").


Przemko (Przemysł) ścinawski (żagański) (ur. między 1265 a 1271, zm. 26 lutego 1289) – książę żagański (1278-1284) i ścinawski (1284-1289). Najmłodszy syn księcia głogowskiego Konrada I i Salomei (córki księcia wielkopolskiego Władysława Odonica). Po śmierci ojca (1273 lub 1274) pod opieką brata Henryka III głogowskiego. Dopiero w 1278 otrzymał dzielnicę żagańską (z Żaganiem, Szprotawą i Nowogrodem Bobrzańskim). Już około 1281 znalazł się w zależności lennej od Henryka IV Probusa. Na skutek nacisków księcia wrocławskiego Henryka IV Probusa w 1284 wymienił się ze swoim bratem Konradem II Garbatym na Ścinawę (Probus wolał mieć u swych granic księcia bardziej uległego). Przemko, podobnie jak jego brat Henryk III, był wiernym wykonawcą polityki Probusa, popierając go we wszystkich ważniejszych przedsięwzięciach, także w konflikcie z biskupem wrocławskim Tomaszem. Kiedy Henryk IV Probus podjął działania zmierzające do opanowania Krakowa po śmierci Leszka Czarnego w 1288, nie mogło tam zabraknąć księcia ścinawskiego. Przemko zginął podczas wyprawy w bitwie pod Siewierzem, między siłami koalicji Bolesława II, księcia Płocka i Władysława Łokietka a siłami Henryka Probusa. Data bitwy podana w kronice Jana Długosza to 26 lutego 1290, jednak bardziej prawdopodobna wydaje się data 26 lutego 1289, podawana przez inne źródła. O śmierci Przemka informują nas w niezwykle barwnym opisie: Nagrobków książąt śląskich i Kroniki książąt polskich.